Przełamywacz smaku. Eliskir młodości. Lekarstwo. Czekał na mnie na sklepowej półce. Przyniosłam go do domu niczym Marco Polo po podróży z Indii – skąd rabarbar trafił na stoły w całym świecie. Dzisiaj popijamy tę fantastyczną lemoniadę niczym koktajl – na włoskim winie z regionu Veneto. W najbliższym czasie (jestem przekonana) zagości także u Was!
Przepis na tę lemoniadę podaję na końcu. A dla tych, co lubią „więcej” krótkie „rhubarb story” poniżej.
Rabarbar jest wyjątkowy. Jadalne są łodygi, za to liście są trujące, zawierają dużo kwasu szczawiowego. Trudno powiedzieć, czy to owoc czy warzywo. Jest kwaśny, wygląda mało owocowo. Jakbyśmy zapytali botanika – powiedziałby (zresztą zgodnie z prawdą), że to warzywo. Ale nieuniknione jest zestawiania rabarbaru ze słodyczą. Dlatego Sąd Najwyższy w Stanach Zjednoczonych postanowił, że w przeciwieństwie do reszty krajów na świecie w USA rabarbar jest owocem.
Czytam: rabarbar był kiedyś cenniejszy niż cynamon, droższy niż opium. U la la – sprawdzam dalej. Informacja dotyczy XVI i XVII wieku – kolejno Francji i Anglii. A właśnie w Wielkiej Brytanii do tej pory uprawiany jest najlepszy rabarbar na świecie zwany forced rhubarb.
Rabarbar tego typu (odmiana nieprzypadkowo nazywa się champagne) zbiera się przy świetle świec, aby zachować delikatność pędów i zapewnić dalszy wzrost. Jeśli korony zostaną poddane działaniu zbyt dużej ilości światła, przestaną rosnąć i nastąpi fotosynteza, co spowoduje gorzki smak. Łodygi są więc zbierane ręcznie. W wyniku tego procesu powstaje rabarbar, który jest słodszy i delikatniejszy o szczególnie żywym czerwonym kolorze.
Kolejna ciekawostka jest taka, że w procesie podgrzewania w rabarbarze wytwarzają się polifenole, które są w stanie regenerować komórki w całym ciele i zapobiegać rozwojowi komórek rakowych. Roślina ma także szereg innych właściwości (przeciwutleniające, antyalergiczne) i korzystnie wpływa na funkcjonowanie układu krwionośnego. Prawdziwy eliksir młodości!
Aby rabarbar nie tracił swojego prozdrowotnego charakteru powinien być spożywany na surowo. Ale Pan Kwaskowato-Cierpki Rabarbar to kompan nie dla każdego. Więc rozwiązanie jest proste – albo robimy deser albo lekko podgrzewamy i bez gotowania robimy lemoniadę. Ta z przepisu poniżej jest boska – naprawdę!
LEMONIADA RABARBAROWO-POMARAŃCZOWA
Składniki:
- 1 kg świeżego rabarbaru (umyte łodygi, pozbawione liści, pokrojone w cienkie słupki)
- 700 ml wody
- pół szklanki cukru
- 1 litr świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy (naprawdę warto użyć świeżych owoców)
- sok z 1 cytryny
- 4 goździki (opcjonalnie, ja bardzo lubię ten smak)
- kapka, no może dwie, dobrego wina musującego także nie zaszkodzi (nam w tym trudnym czasie pomaga Marek Kondrat i jego Wina Wybrane – np. Polloni Spumante Brut)
Do dzieła!
Wodę zagotowujemy z cukrem w dużym garnku (trzeba dobrze wymieszać, by cukier się rozpuścił). Zestawiamy z ognia. Dodajemy przygotowany rabarbar + goździki. Przykrywamy pokrywką i odkładamy do ostygnięcia. Odcedzamy syrop. Do syropu wlewamy sok pomarańczowy i cytrynowy, mieszamy. Mocno schładzamy. A wieczorem proponuję pić ze schłodzonym winem w proporcji jakiej chcecie:)
BONUS: CHIPSY Z RABARBARU
Przepis jest dla cierpliwych (!). Odsączone słupki rabarbaru z wcześniej przygotowanego syropu poukładać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Suszyć w piekarniku w temperaturze ok. 80-90°C (z opcją termoobiegu). Czas: 3-5 h…
PS. Lemoniada świetnie smakuje w towarzystwie Yo-Yo Ma & Jana Sebastiana Bacha (klik kilk na zdjęcie poniżej:)