Mam pokusę, by zacząć tym razem od muzyki. Otulam się nią ostatnio cały czas. Od zawsze fascynuje mnie kosmos, ale życie w kosmicznej próżni, bez dźwięków, w totalnej ciszy to chyba nie dla mnie. Dźwięki uzależniają. Zostawiam je na koniec.
To dzisiejsze danie jest świetne i bardzo letnie, tak jak Sardynia, tamtejsze pomarańcze i tak jak książka “Bitter honey. Recipes and stories from the Island of Sardinia” Letiti Clark. Ta książka to kwintesencja włoskiej kuchni, smaków, podejścia do życia. Jak przeglądam zdjęcia, przepisy, historie to wszystko dosłownie pachnie. Nie potrafię przypomnieć sobie jak na tę książkę trafiłam – ale jest moja i jest wyjątkowa. I tak bardzo bym chciała tam pojechać!
Sardinia has become my home, and as soon as I moved here, I was reminded that good food is not about being a slave to authenticity , or about compiliation, technique, or trends, but about sharing, about people and – most importantly – about enjoyment.
PL: Sardynia stała się moim domem, a gdy tylko się tu przeprowadziłam, wtedy przypomniało mi się, że dobre jedzenie to nie bycie niewolnikiem autentyczności, czy też techniki lub trendów, jedzenie to ludzie i dzielenie się i – co najważniejsze – przyjemność.
Letitia Clark
Culurgionis
Culurgionis to są aromatyczne ravioli, kształtem idące w stronę naszych polskich pierogów. Nadzienie jest pomidorowo-serowe z miętą i czosnkiem (ja dodałam także tymianek). Ravioli podaje się oczywiście z sosem pomidorowym, oliwą z oliwek extra vergine, tartym parmezanem i listkami bazyli/mięty.
(Italian cooking) is cooking for the home kitchen…there is no such thing as Italian haute cuisine because there are no high or low roads in Italian cooking. All roads lead to home, to the cucina di casa, the only cooking that deserves to be called Italian cooking.
PL: (Włoska kuchnia) to jest gotowanie jak w domu…nie ma czegoś takiego jak włoska sztuka kulinarna, wysoka czy niska. Wszystkie drogi prowadzą do domu, do cucina di casa, jedynej kuchni, która zasługuje na miano kuchni włoskiej.
Marcella Hazan
Składniki na farsz (dla 4 osób):
- 700 g pomidorów (w przepisie są żółte, ja użyłam czerwonych)
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- 1 jajko
- 1 ząbek czosnku (posiekany)
- 100 g tartego sera pecorino
- 80 g tartego parmezanu + do dekoracji
- 70 g tartego sera Provoletta (ja użyłam sera cheddar)
- sól, pieprz do smaku
- posiekane listki mięty
Składniki na ciasto (dla 4 osób):
- 300 g mąki krupczatki
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- szczypta soli
- 140 ml wody
First, make the filling
Te ravioli są świetne, aromatyczne i takie rumiane:) Przepis podaje, by pomidory wrzucić do rondla z osoloną wodą, doprowadzić do wrzenia, ugotować, a następnie obierać ze skóry, rozgnieść i przetrzeć przez sito. Ja zrobiłam inaczej – najpierw sparzyłam pomidory, obrałam je ze skóry. Później pokroiłam na mniejsze kawałki i wrzuciłam na patelnię z łyżką oliwy i lekko podsmażonym czosnkiem. Dusiłam pod przykryciem aż pomidory się rozpadły. Przetarłam przez sito. Następnie do przestudzonego farszu dodałam pozostałe składniki: sery, oliwę, miętę, tymianek oraz roztrzepane jajko. Wszystko wymieszałam i schowałam do zamrażalnika na 0,5 h.
Ciasto jest proste. Trzeba połączyć składniki – czyli zagnieść ciasto. Następnie cienko rozwałkować (jak przystało na ravioli). Z ciasta wycinamy kółka, nakładamy farsz i formujemy pierogi. Gotujemy w osolonej wodzie 2-3 minuty (do wypłynięcia).
Podajemy z ulubionym sosem pomidorowym, tartym serem, oliwą z oliwek i ziołami.
Note: any remaining filling can be frozen and used another time
A tutaj znajdziecie inny przepis na letnie ravioli z bobem