O, botwinko! Czyli o pesto nie z bazylii.

Ja się dowiedziałam o pesto na Islandii. Ale.. No i dowidziałam się o tym czymś wcale nie od Islandczyka, tylko od kolegi z Polski (Islandia jest wyjątkowa pod wieloma względami, ale raczej nie pod kątem kulinarnym;).  No i ten kolega – Mateusz  – dużo wtedy (kilkanaście lat temu!) podróżował po świecie, więcej niż ja, i z prawdziwym włoskim pesto był obeznany. Więc jak już spróbowałam...